czwartek, 26 lipca 2012

Recenzja: Miss Li "Beats & Bruises"



Miss Li (którą z Lykke Li łączy jedynie szwedzkie pochodzenie) szykuje się do wydania jesienią kolejnej płyty. Trzeba przyznać, że jest bardzo płodną autorką - poprzedni album studyjny, "Beats & Bruises", ukazał się w zeszłym roku. A karierę Miss Li rozpoczęła w 2006 roku. Sześć płyt w ciągu siedmiu lat? To robi wrażenie. I może budzić wątpliwości co do poziomu nagrań. Szczerze mówiąc nie wiem jak wygląda sytuacja z wcześniejszymi płytami, ale jeśli chodzi o "Beats & Bruises" - jedyne znane mi dokonanie Miss Li - to nie ma powodów do obaw. Nie ma tutaj też żadnych przełomowych dokonań, ale słucha się jej bardzo dobrze.

Za wszystkie piosenki odpowiada duet autorski Linda Carlsson (czyli Miss Li właśnie) oraz Sonny Boy Gustaffson. Oprócz gitar, perkusji oraz klawiszy, można tu usłyszeć również instrumenty dęte: trąbkę, saksofon czy puzon. A efektem, jaki to całe instrumentarium przynosi, jest... Muzyka pop. Oczywiście, nie jest to pop w typie, który codziennie atakuje ze stacji radiowych i telewizyjnych. Jednak Miss Li celuje w nagrywanie muzyki popularnej i bardzo dobrze się wywiązuje z postawionego sobie zadania. "Beats & Bruises" nawiązuje chwilami stylistyką do dawnych kabaretów (szkoda, że w warstwie muzycznej znacznie mniej niż graficznej - wiele sobie obiecywałem za sprawą okładki). Już początkowe akordy otwierającego płytę "The Devil's Taken Her Man" przykuwają uwagę. Bywają słabsze momenty (jak "Shoot Me"), ale to chwilowa zadyszka, którą ratuje kolejny utwór ("You Could Have It (So Much Better Without Me)", który sam porywa do tańczenia). I tak aż do zamykającego, najlepszego na płycie, "Are You Happy Now?". Na jedną rzecz trzeba uważać - Miss Li śpiewa zazwyczaj z manierą, przez którą brzmi jak dziecko. Jeśli się tego nie zaakceptuje, ba!, nie polubi - ze słuchania nici.

Jak wspominałem nie znam wcześniejszych płyt Lindy Carlsson, ale śmiem podejrzewać, że ten stan rzeczy się wkrótce zmieni. "Beats & Bruises" to przyjemna muzyka i z chęcią posłucham więcej.

Dla fanów cyferek: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz